Kilka słów wyjaśnień, tytułem wstępu…

Drodzy Czytelnicy, zanim przystąpicie do czytania moich artykułów, chcę Wam trochę opowiedzieć o tym, jak są konstruowane. Informacje na ten temat znajdziecie tutaj.

Pamiętajcie, że zamieszczone na blogu treści nie mają charakteru porady lekarskiej i absolutnie jej nie zastępują. Jeśli coś Wam dolega, nie zwlekajcie, skonsultujcie się z lekarzem. Artykuły mają spełniać rolę informacyjną, stanowić źródło wiedzy, z którego trzeba umieć rozsądnie korzystać.

Jeśli chcecie wiedzieć kim jestem, otwórzcie zakładkę O mnie.

Pozdrawiam Was i serdecznie zapraszam do czytania, śmiałego komentowania, dzielenia się swoimi przemyśleniami i doświadczeniami. Zaglądajcie czasem, bo przecież bez Was to wszystko nie miałoby sensu…

piątek, 20 czerwca 2014

Co wspólnego ma Noc Świętojańska z Nocą Kupały? A między wierszami o tym, jakie zioła przewijały się w obrzędach z nimi związanych…

W okresie przesilenia letniego, w noc przypadającą około 21-22 czerwca na terenach zamieszkanych przez ludy słowiańskie, celtyckie, germańskie i ugrofińskie, obchodzono święto żywiołów, którym przypisywano moc oczyszczającą - wody i ognia, nazywane także, w zależności od regionu, Sobótką (nie, nie! nie od soboty, tylko od sabatu, albo legendarnej postaci o imieniu Sobótka), Kupalnocką, Palinocką lub Kupałą. Było to także święto miłości, płodności, słońca i księżyca.

Na Litwie śpiewano w tym czasie pieśni o tym, jak w pierwszą wiosnę po stworzeniu świata Księżyc poślubił Słońce, które następnego ranka po nieprzespanej nocy poślubnej wstało, wzniosło się nad horyzont i zostało przez niego opuszczone i zdradzone z Jutrzenką. Od tej chwili oboje są dla siebie wrogami, a ich rywalizacja najsilniej zaznacza się właśnie podczas letniego przesilenia – najdłuższego w ciągu roku dnia i najkrótszej nocy…

Obchody Kupały rozpoczynano od rytualnego wskrzeszenia ognia z drewna jesionu, brzozy lub dębu, po uprzednim zgaszeniu wszystkich palenisk we wsi, a od głównego ogniska odpalano stosy siana układane na wzgórzach, tak by były widoczne z daleka i stwarzały poczucie wspólnoty w świętowaniu między mieszkańcami sąsiednich wiosek. Skakanie przez ogień, tańce wokół niego oraz składanie ofiar z drobnych zwierząt i ziół miało zapewniać spokój i ochronę przed złymi mocami, które, zgodnie z wierzeniami, tej nocy były szczególnie aktywne, a także gwarantować urodzaj i płodność.

Noc Sobótkowa była także okazją do łączenia się w pary i uniknięcia kojarzenia małżeństw przez głowę rodu i starszyznę. Dziewczęta wyplatały więc wianki z kwiatów i ziół, użytych w liczbie nieparzystej, a potem śpiewając i tańcząc, rzucały je na wodę. Chłopcy natomiast wianki wyławiali, by potem odnaleźć ich właścicielkę. I tak, za przyzwoleniem starszyzny, młodzi dobierali się w pary. O świcie, przepasani bylicą - w krajach słowiańskich ziołem magicznym, rytualnym i leczniczym, o mocy odstraszającej złe duchy, po samotnym spacerze po lesie, powracali do wciąż płonących ognisk, aby przez nie przeskoczyć i w tym właśnie akcie, tego jedynego dnia w roku, zawrzeć małżeństwo.

Do odganiania demonów używano również dziurawca, nazywanego zielem świętojańskim lub zielem Świętego Jana, gdyż niezależnie od wszystkiego, zawsze zakwitał przed 24 czerwca oraz arniki, stąd jej ludowa nazwa - kupalnik. Na Kaszubach wykorzystywano w tym celu gałązki klonu.

Noc Kupały była także nocą poszukiwań kwiatu paproci, nazywanego „Perunowym Kwiatem”, gdyż burze sprzyjały jego pojawieniu się,  który zgodnie z legendą, zakwitał tylko raz do roku, a znalazcy miał przynosić pomyślny los, bogactwo, siłę i mądrość. Ponieważ wszyscy wiemy, że paprocie nie kwitną, dodam, że w tamtym czasie najprawdopodobniej określano tym mianem wiele roślin zasiedlających podmokłe stanowiska, a skonkretyzowanie o jaki gatunek lub gatunki chodziło nastręcza wiele trudności.Wymienia się więc ich kilka, najczęściej wspominając o długoszu królewskim, pióropuszniku strusim, nasięźrzale i podejźrzonie, jako tych, których liście zarodnionośnie mogły stanowić wspomniany obiekt poszukiwań. Nasięźrzałem, zbieranym w rytualny sposób, przy odpowiednim zaklęciu, nacierały się panny, aby zyskać zainteresowanie i miłość chłopców.

W tradycjach litewskiej, łotewskiej i estońskiej kwiat paproci stanowił symbol miłości i płodności, a „szukanie kwiatu paproci” wiązano właśnie z jej fizycznym wymiarem.  

Kupała to również noc wróżb, wróżono z tafli wody oraz ze zrywanych w milczeniu kwiatów polnych – rumianku, wspomnianej już arniki, nagietka, złocienia i bzu. Domy i obejścia zabezpieczano przed złymi mocami umieszczając w różnych miejscach bylicę (nazywaną także czarnobylem). Nawet krowom nakładano na głowy uwite z niej lub z pokrzywy wianki.

Wierzono, że od przesilenia wiosennego do przesilenia letniego, nie należy zażywać w ciągu dnia kąpieli w rzekach i  jeziorach ze względu na czyhające w nich demony wodne, natomiast kąpiel po zmroku lub przed wschodem słońca może mieć leczniczy skutek.

Po chrystianizacji, gdy działania mające na celu wykluczenie wielu pogańskich obrzędów z życia Słowian okazały się nieskuteczne, ustanowiono dzień 24 czerwca dniem Świętego Jana Chrzciciela. Liczne obrzędy z nocy Sobótkowych zostały przeniesione na Noc Świętojańską, obchodzoną w wigilię Świętego Jana, czyli 23 czerwca. W wielu rejonach palono więc wtedy ogniska, wyplatano wianki i wciąż odpędzano złe czary. Ziołom zbieranym w Noc Świętojańską przypisywano wyjątkową siłę działania. Zbierano rośliny o promieniście rozłożonych płatkach, mających przypominać aureolę Św. Jana: rumianek, mniszek, nagietek, jaskier, złocienie, arnikę i dziurawiec. Na Podlasiu wierzono, że najskuteczniejsze działanie mają zioła zbierane „między polskim, a ruskim Janem”, czyli między 24 czerwca, a 7 lipca, przy czym najlepiej pozyskiwać je z miejsc przy przydrożnych krzyżach, kapliczkach i figurach świętych.

Dziś obchody Nocy Świętojańskiej najczęściej przenosi się na najbliższą im sobotę, by zapracowani i w większości pozbawieni kontaktu z tradycją, potomkowie Słowian, czyli my, mogli wziąć udział w tej namiastce pradawnych obrzędów, z których najczęściej kultywowanym jest zwyczaj puszczania wianków…

To tak w ogromnym skrócie, bo temat jest naprawdę szeroki i dużo głębszy, niż z pozoru mogłoby się wydawać, a  każdy region miał pewnie, właściwe dla siebie zwyczaje, o których nie zawsze wspomina się w przekazach pisemnych...

Na koniec pieśń nawiązująca do Nocy Kupały, polskiego zespołu folkowego o nazwie - Jar, tak żeby choć troszkę przybliżyć Wam i sobie samej także, te słowiańskie klimaty:


Jak Wam się podoba? Mi bardzo, zwłaszcza muzyka w tle...
Wybieracie się na Wianki?

Zainteresowanym polecam publikację, którą pewnie jeszcze nie raz wspomnę: Obrzędy i Tradycje Zielarskie Regionu Nadbużańskiego.

2 komentarze:

  1. Ponieważ dziś rano mój mąż przy okazji rozmowy na temat Nocy Kupały i Nocy Świętojańskiej zapytał mnie: „a kto to był Kupała?”, winna Wam jestem jeszcze jedno wyjaśnienie, którego zabrakło w poście. Otóż najbardziej prawdopodobne wydaje się, że słowo kupała pochodzi od pierwiastka indoeuropejskiego kump, oznaczającego gromadę, zbiorowość, od którego wywodzą się również takie wyrazy, jak kupa, skupiać (w sensie gromadzić)…Nie wiem jak Wy, ale mój mąż był zawiedziony taką etymologią tego wyrazu…

    OdpowiedzUsuń
  2. może udostęnicie streśczonom wersie

    OdpowiedzUsuń